wtorek, 2 kwietnia 2013

LARRY ~ P.S. Kocham Cię.




Harry Styles miał bardzo prosty plan: być razem do końca życia. Plan co do, którego wszyscy z ich kręgu zgodziliby się, że jest jak najbardziej realny.
Byli najlepszymi przyjaciółmi i bratnimi duszami i wszyscy uważali, że bycie razem jest ich przeznaczeniem, lecz koniec nastał zbyt szybko.
Dokładnie rok temu wyjechał ze stolicy Wielkiej Brytanii Louis Tomlinson - Przyjaciel Harrego. Chłopcy znali się od dzieciństwa, kochali grać razem w piłkę, chodzić na lody, oglądać filmy. Byli idealni, lecz nadszedł dzień w, którym wyjechał do słonecznej Hiszpanii Starszy kolega.
Harry przez dłuższy czas nie chciał usłyszeć prawdy. Nie chciał usłyszeć tego, że dalej będzie musiał jakoś żyć. Pragnął po prostu... och, sam nie wiedział czego pragną. Chciał po prostu by jego przyjaciel był koło niego i przytuli,ł kiedy trzeba.

*

Niebo pociemniało, gdyż słońce zniknęło za groźną szarą chmurą. Wiatr wzmógł się, a powietrze wyraźnie się ochłodziło.
Wysoki zielonooki chłopiec szedł po ostrych kamieniach wzdłuż jeziora, które na każdym kroku drapały i kaleczyły jego stopy.
Harry poczuł lęk. W oddali pośród wysokiej trawy wystawał duży szary kamień.
Chłopak z jednej strony chciał do niego podbiec a z drugiej chciał uciec.
To tutaj zawsze przychodził z Louisem. To było zdecydowanie ich miejsce.
Czasem się tam wygłupiali, śmiali się czy to z siebie czy to z innych. Innego dnia nic nie mówili, potrzebowali ciszy, czasami płakali, ale to nie z tego powodu przestał tu przychodzić. Tu pierwszy raz się pocałowali, było to dokładnie rok temu, jakąś godzinę przed wyjazdem Lou.
Chłopcy strasznie tego dnia się pokłócili. Od tego cholernego dnia nie mają ze sobą żadnego kontaktu.
Harry nie wiedział co zrobił źle, chciał cofnąć czas i wszystko naprawić. Mimo odległości chłopak nadal chciał się przyjaźnić z tym gamoniem. Wtedy uświadomił sobie, że go kocha.
Od czasu tego zdarzenia oraz wyjazdu starszego Harry między innymi miał problemy z odżywianiem i jedną na szczęście nie udaną próbę samobójczą.

*

Kiedy Harry zdecydował się usiąść poprawił swój niebieski dres i pozwolił swym lokom swobodnie opajśc na czoło. Nadal miał wrażenie jakby zabrał ze sobą same złe myśli i lęki. Chłodny wietrzyk owijał głowę i ramiona Harrego.
Chłopak ocknął się z transu i głęboko wciągnął powietrze, wyciągną trzysta sześćdziesiątą piątą kopertę a z niej zielona kartkę. 
Harry nie zależnie od dnia, pogody i pory roku codziennie pisał do Louisa list.
Nigdy żadnego nie wysłał, po prostu bał się.

DZIEŃ 365

Kochany Lou!

Dziś mija rok od kiedy wyjechałeś.
Strasznie za Tobą tęsknię.
Codziennie o Tobie myślę i wspominam o naszych przygodach.
Pamiętasz moje 16 urodziny?
Była idealna pogoda, byliśmy z moimi rodzicami na wakacjach, nad morzem. Siedzieliśmy na wydmach, dwa domki od naszego. Pełni energii biegaliśmy po plaży jak małe dzieci, tam i z powrotem i patrzeliśmy jak dwa kolorowe latawce zygzakowały po niebie. Po godzinie nam się już znudziło. 
Wzięliśmy koc i poszliśmy na molo, siedzieliśmy tam, aż do zachodu słońca, patrząc jak wody morza z niebieskich stają się szare, a potem grafitowe. Nie byliśmy razem; obok nas ludzie łowili ryby, choć z tego, co widziałem słabo brały, pewnie zbyt bardzo hałasowaliśmy.
Później pojawiła się para młodych ludzi, z Kanapkami. Strasznie czułe na siebie patrzyli.
Tego dnia obiecaliśmy sobie przyjaźń na zawsze.
Kiedy na niebie gasły ostatnie promienie słońca, poszliśmy do domu, chcieliśmy wrócić o przyzwoitej porze. 
Leżeliśmy w ciemnej sypialni, Ty już spałeś, a ja wsłuchiwałem się w Twój oddech. Miałem ochotę położyć się koło Ciebie i przytulić tak bardzo jak tylko potrafiłem. Ale nie mogłem. 
Tego dnia zrozumiałem, ze jesteś dla mnie ważny, ze jesteś kimś więcej niż tylko przyjacielem, ale nigdy nie miałem odwagi Ci tego powiedzieć.
Mam nadzieje, ze kiedyś mi wszystko wybaczysz i będzie tak jak kiedyś.

P.S. Kocham Cię!


Tak strasznie płakał. Razem z deszczem, który zawsze płakał z nim. Z dnia na dzień zakochiwał się co raz bardziej.
Powoli uspokajał się, otarł oczy wstał z kamienia. Po napisaniu listu poczuł nowy przypływ energii. Kierował się w stronę domu.

*

Uśmiechną się promiennie i zapragnął uściskać wszystkich, dawno tak dobrze się nie czuł. Zapukał delikatnie w drzwi wejściowe. Otworzyła mu je Gemma jego siostra.

- Witaj braciszku. - Rzekła z zadowoleniem. - Jak się czujesz?

- Dobrze. - Harry wzruszył ramionami. - A co u Ciebie?

- Po staremu.
Usiadł przy stole kuchennym i położył ręce na blacie. 
Zdawał sobie sprawę że jego listy są żałosne, ale w głębi duszy pisanie ich zmniejszało ból po utracie przyjaciela.

- Mogę cię o coś zapytać? - Gemma usiadła przy stole obok Harrego.

- Kiedy mi powiedziałeś, że jesteś zakochany w Louisie, mówiłeś prawdę?

- Tak

- Wobec tego dlaczego o niego nie walczysz?

- Gemmo, błagam się On wyjechał, jest w Hiszpanii.

- Co sugerujesz? Że to nie ma sensu?

- Nie. - Odparł ku jej zaskoczeniu. – Nie, wcale tak nie uważam.

- Zależy ci na nim prawda? - Spytała łagodnie kładąc rękę na jego ramieniu.

- Bardzo. Ale nie umiem sobie wybaczyć tego pocałunku. - Młodszy chłopak spojrzał na siostrę.

- Musisz nauczyć się wybaczać. Nawet sobie.
Gemma wstała i poszła do swojego pokoju.

***

Tego poranka Louis nie miał nic do roboty. Zresztą jak zawsze. Od jakiegoś czasu chłopak nie wychodził z domu, nie pojawiał się w pracy, dlatego też po jego szef po wielu nie udanych próbach skontaktowania się z nim wysłał Brytyjczykowi wypowiedzenie.
Po zjedzeniu śniadania, Tomlinson postanowił pójść do skrzynki na listy, która znajdowała się przed jego skromnym domem.
Gdy już wrócił w ręku miał stos kolorowych kopert. Usiadł wygodnie na swojej kanapie i zaczął je przeglądać.
Rachunek, reklama, wypowiedzenie - domyślał się, że szef mu je wyśle. - Znów jakiś cholerny rachunek, następna reklama. Wszystkie listy, które przeglądał chłopak wyrzucał za siebie. Miał zamiar wyrzucić je wszystkie za tą kanapę, lecz jego uwagę przykuły trzy kolorowe koperty (różowa, niebieska i żółta) i znaczki ze sławnym Londyńskim zegarem - Big Ben'em. Prawdę mówiąc nie był pewny, czy chce przeczytać te listy. Czuł strach, trzymając koperty w dłoni, ponieważ domyślał się od kogo mogą one być.
W końcu zebrawszy się na odwagę, wziął pierwszą, czyli różową kopertę do rąk i zaczął czytać.

DZIEŃ 26

Witam Cię Lou.

Jak twoja mama rozmawiała z moją mamą to mówiła jej, że strasznie nie lubisz swojej nowej pracy. Żuć ją. Fruń do księżyca a jeśli ci się nie uda i tak znajdziesz się pośród gwiazd. Obiecaj mi, że tym razem znajdziesz pracę którą pokochasz.

P.S. Kocham Cię!


Co on w ogóle odwala? - Pomyślał. - Skąd jemu bieżę się ta poezja?
Czy on w ogóle wie jak ja cię czuję? 
Rozczepiony chłopak postanowił przeczytać kolejny z listów.

DZIEŃ 282

Witam cię Lou.

Kwiatek dla mojego kwiatka, oby rozjaśnił ciemne listopadowe dni, których tak bardzo nie lubisz. Zasiej ich więcej, bo przecież nie długo w Hiszpanii spotka Cię ciepłe i pogodne lato. A tu w Londynie deszcz płacze razem ze mną.

P.S. Kocham Cię!


Louis był Strasznie poirytowany całą ta sytuacją. W prawdzie tęsknił za Harrym, ale po tym, co się stało postanowił dać sobie spokój z o wiele młodszym kolegą.Nie zważając na to, że nie przeczytał ostatniego listu, pozostawił go na stoliku.

*

Minął tydzień od kąt Tomlinson przeczytał listy od Harrego.
Wczoraj, aby odreagować postanowił odreagować i wybrał się do nocnego klubu 'Blueberry Bar.'* Samo przyjście do klubu pamięta dość mgliście, chodź wyraźnie sobie przypomina, jak siedział na bardzo niskich sofach z brązowej skóry, a przednim na stole leżały skandynawskie kieliszki z przeźroczystym płynem. I muzykę... Pamięta jak wirował z radością, kiedy DJ włączył Sun is up - Inna. Uwielbia tę piosenkę. Zobaczył siebie jak wiruje nawet nie na parkiecie, tylko koło sofy.
Obudził się z ogromnym kacem, jego głowa pulsował tak jak by miała zaraz wybuchnąć a susza w jego ustach nie pozwalała mu wykrztusić żadnego słowa.
Udał się do kuchni nalawszy sobie soku usiadł na kanapie. Ręka zgarną na ziemię wszystko, co leżało na stoliku by móc położyć na nim nogi, jednocześnie też zrzucił wcześniej nieprzeczytany list. Podniósł go, lecz nie zamierzał go czytać by nie psuć sobie tego dnia jeszcze bardziej. Odłożył go z powrotem na stolik. Włączył telewizor i przeglądając kanały zerkał co po chwilę na żółtą kopertę, która cały czas przykuwała jego uwagę.
W końcu zdecydował się i wziął kopertę w ręce. Nie starannie ją otworzył i wyciągną kolorową kartkę.

DZIEŃ 258

Kochany Boo Bear'ku.

Nawet nie wiesz jak bardzo tęsknie.
Zawsze powtarzam sobie, że jestem silny i odważny, że poradzę sobie.
Dzieliliśmy że sobą wiele pięknych chwil, a Ty uczyniłeś moje życie... Uczyniłeś je prawdziwym i realnym życiem. Nigdy niczego nie żałowałem, oprócz jednej rzeczy. Pewnie domyślasz się o co mi chodzi. Cofnął bym czas jeżeli było by to tylko możliwe.
Jestem tylko nie udanym rozdziałem w twojej książce a będzie ich znacznie więcej.
Zachowaj w pamięci nasze wspólne wspomnienia i pamiętaj nigdy nie bój się tworzyć nowych.
Dziękuję Ci, że uczyniłeś mi ten zaszczyt i byłeś moim najlepszym przyjacielem.

P.S. Kocham Cię!


Pojedyncza łza spłynęła mu po policzku. Ten list był inny od poprzednich. Ostatnie słowa nie były dla niego żałosne. Poczuł, że zrobił źle zostawiając młodszego przyjaciela, teraz to on czuł się żałośnie. Uświadomił sobie, że Harry nie jest mu obojętny.
Nie zwracając uwagi na okoliczności włączył laptopa by zarezerwować najwcześniejszy lot do Anglii. Miał tylko trzy godziny do od lotu, musiał się śpieszyć. Bez namysłu wyłączył komputer i pośpieszył po pierwszą lepszą walizkę i spakował w nią tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Zakładając płaszcz wsunął do kieszeni trzy listy, chwycił walizkę i zostawiając wszystko udał się na lotnisko.

*

- Drodzy państwo! - Krzyknęła przez mikrofon stewardessa. - Proszę zapiąć pasy. Zaraz lądujemy.
Głos kobiety w starszym wieku obudził Louisa za snu.

***

Harry zniósł ze strych wszystkie swoje listy, by móc je spalić. Zielonooki chłopak wiedział, że już nigdy nie będzie tak jak było. Usiadł spokojnie na swoim łóżku i zaczął powoli przeliczać wszystkie listy. Było ich trzysta sześćdziesiąt dwa nie, nie wróć powinno być trzysta sześćdziesiąt pięć. Chłopak ponownie je przeliczył, by się upewnić, że nie popełnił żądnych błędów w liczeniu. ale niestety nadal było ich trzysta sześćdziesiąt dwa.
Zerwał się z kanapy i udał się do pokoju siostry. Nie pukając wszedł.

- Tylko Ty wiedziałaś, że pisze listy. - Krzykną oburzony na siostrę. - Przed chwilą je liczyłem i brakuje trzech listów. Wiesz może co się z nimi stało?

- Harry ja nie mogłam patrzeć jak się męczysz. - Wstała z łóżka. - Ja... Wysłałam je Louisowi.

- Słucham? - Spytał Harry z niedowierzeniem.

- Przepraszam Cię, ale...

- Jakie, ale? Czy ty wiesz, co zrobiłaś? - Dziewczyna spuściła wzrok.

- Przepraszam. - Szepnęła.

Chłopak wyszedł z pokoju siostry idąc w stronę swojego.
Cicho szlochał myśląc nad tym co teraz będzie jak Lou przeczyta te jego żałosne bezsensowne listy, bał się, że niegdyś przyjaciel jaszcze bardziej go znienawidzi. Chciał ponownie zniknąć z tego świata. Jego myśli przerwał dzwonek do drzwi. Chłopak na początku nie zamierzał ruszać się ze swojego pokoju, chciał być sam, lecz natręctwo tej osoby nie dawało mu spokoju. Harry wstał udając się w kierunku drzwi. Ku jego zdziwieniu w drzwiach stał Louis. Harry przetarł oczy z niedowierzania myślał, że ma zwidy.
Chłopcy wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę.

- Cześć. - Pierwszy odezwał się niepewnie Louis.

- Cześć. - Powtórzył Harry, który nadal nie mógł uwierzyć w to co widzi. Jego ukochany do którego pisał tyle nie wysłanych listów za, którym tak strasznie tęsknił stoi teraz przed nim w progu jego drzwi.

- Zaprosisz mnie do środka? - Zapytał starszy przerywając cisze.

- Jasne wejdź. - Chłopcy pokierowali się w stronę salonu. Usiedli razem na kanapę.

- Lou... Ja Cię przepraszam na prawdę, gdybym wiedział, że ten pocałunek wszystko zmieni, że tak namiesza w naszym życiu, że nie będziemy mieli odwagi się do siebie odezwać to nigdy bym nie posunął się do takiego czynu jakim był ten pocałunek. Nigdy sobie tego nie wybaczę i też nie oczekuję tego od Ciebie. – Głos mu drżał a pojedyncza łza spływała mu o policzku.
Straszne z tobą tęskniłem. Myślę o Tobie całymi dniami i nocami. Co noc płakałem w poduszkę i nie było takiego snu w, którym byś nie gościł. Wybacz mi tylko, że tak strasznie mi na Tobie zależy.

- Ciiii... - Louis położył palec na ustach Harrego by już więcej nic nie mówił. Przytulił go do siebie i poczuł jak po szyi spływają mu łzy młodszego. Sam tez zaczął płakać i wtedy przytulił go jeszcze mocniej szepcząc mu do ucha. - P.S. Kocham Cię. – szepnął, delikatnie całując go w szyję.



Blueberry Bar - Jest to klub znajdujący się w samym centrum miasta Poznań :)

22 komentarze:

  1. Świetne *-*
    Zraziło mnie kilka błędów, najbardziej "za, którym", ale poza pisownią jest super <3

    @i_love_music_PL

    OdpowiedzUsuń
  2. ngjbfgkdbgfld *.*
    kostka22

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna historia <3 tylko zakonczenie moglo byc troche bardziej ostrzejsze :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super naprawdę mega masz vene ^^
    @Sali_Rumi xx

    OdpowiedzUsuń
  5. ale słodkie *.*
    kocham too <3
    @take_me_back_16

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne *.*
    aż się wzruszyłam ;___;
    Pisz więcej takich! ♥♥
    @_Lets_go_crazy_

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze ale to jest super wow wzruszyłam się serio :')

    OdpowiedzUsuń
  8. woooow. niesamowity *.* \\ @OfficCaroline

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, po prostu świetny, dobrze mi się czytało ;) Czekam na ciąg dalszy , powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach. Życzę weny :* @take_you_there

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne *o*
    Pisz jak najszybciej.
    @nikaaa_69

    OdpowiedzUsuń
  11. niceeeeee kurde nie przepadam za tymi Larry, ale wpadne tu jeszcze ! :) <3 buzki !
    http://szmaragdowytalizman.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne *.*

    zapraszamy do nas na nowy rozdział :)
    http://hope-love-music.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne ! :) xx
    @notalwayshappy7

    OdpowiedzUsuń
  14. wow, wyszło prześwietnie ;) miałam przeczytać wcześniej ale dopiero dziś znalazłam czas ;d

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny ! :* piszcie więcej takich one-schot'ow ! xx
    +
    Kiedy dodacie kolejny rozdział ? Czekam z niecierpliwością ;3

    OdpowiedzUsuń
  16. Opowiadanie z Larrym...Grrr :D
    Może moje ci się też spodoba :D
    Madeline jest niespełna siedemnastoletnią księżniczką, następczynią tronu. Ma dosyć tej całej etykiety i tego, że dla każdego musi być miła. Jeden dzień...wykręca jej życie jeszcze bardziej do góry nogami...W łaski królowej Elżbiety II wkrada się sławny zespół "One Direction". Madeline nazywa ich małpami, pedałkami,palantami itd. Nie dość, że widzi ich codziennie w zamku, to jeszcze jej najlepsza przyjaciółka-Rose, zaczyna spotykać się z jednym z nich. A może...chłopcy nie są wcale tacy źli? Czy Madeline się o tym przekona? A jeżeli się zakocha too...Czy świat zaakceptuje tą miłość?
    Serdecznie zapraszam na mojego bloga:
    http://czego-nigdy-nie-mialam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Chcesz mieć jedyny i niepowtarzalny zwiastun swojego opowiadania? Dark Trailer to coś dla Ciebie. Zapraszam do nowej zwiastunowni. Postaramy się, by Twój zwiastun był w 100% zgodny z Twoimi oczekiwaniami. Nie czekaj, zamów.
    Jeśli potrafisz robić zwiastuny i masz wystarczająco chęci, czekam w zakładce Nabór.
    http://dark-trailer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Prowadzisz opowiadanie tematyczne związanym z One Direction, lub pojedynczymi członkami zespołu?
    Nie czekaj ! Zgłoś swojego bloga do spisu "Ministerstwo FanFiction o One Direction". Zajdziesz tutaj ulubione rodzaje opowiadań związane z 1D.
    Twój blog może także zostać dodany do spisu i do odpowiedniej kategorii dla Ciebie! Wystarczy, że wejdziesz w zakładkę "Zgłoś Bloga", a twój blog zostanie wpisany do Rejestru!
    Serdecznie Z A P R A S Z A M !!!
    Pozdrawiam,
    N.

    OdpowiedzUsuń
  20. *SPAM*
    Odrzuceni przez społeczeństwo, wytykani palcami, szykanowani, paleni na stosie - taki żywot wiodły w średniowieczu wszystkie paranormalne istoty zamieszkujące nasz świat. Kilkorgu z nich cudem udało się przeżyć i wyjść cało z okresu, kiedy rozciąganie na kole i przypalanie pięt rozgrzanym do czerwoności pogrzebaczem były najpopularniejszymi torturami. Przez kilka stuleci poszukiwali się nawzajem, nie wiedząc o swoim istnieniu, lecz kiedy wreszcie się odnaleźli pod wiekowym dębem, na którym wieszani byli zdrajcy napoleońskiej armii, ich dotychczasowe życie przestało istnieć. Rozpoczęli nowy koniec prowadzący ich razem przez krew, ból i cierpienie, miłość, przyjaźń i radość do śmierci - niekoniecznie swojej.
    Czternaście stworzeń.
    Czternaście różnych charakterów.
    Czternaście rządnych krwi, ale też pragnących pokoju istot.
    Trzynaścioro odmieńców.
    Jeden człowiek.
    Mieszanka wybuchowa?
    Z tego nie może wyjść nic dobrego.

    http://nowy-koniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń